czwartek, 29 grudnia 2011

Hej, żeglujże żeglarzu...


Chyba już tak zawsze jest i będzie, że gdzie się człowiek spieszy, tam się diabeł cieszy. Tak było i tym razem przy robieniu prezentów pod choinkę. Zaczęło się w sierpniu gdy w ofercie wszelakich marketów pojawiły się ogromnie duże ilości biurowo - szkolno - plastycznych szpargałów i między innymi KOŁONOTATNIKI. Od razu pomyślałam, że nadadzą się do wykonania prezentów (pomysł pojawił się wiosną), ale cena wydawała mi się za wysoka, poza tym było to w sklepie gdzie robię codzienne zakupy i zwykle nie noszę nadwyżek finansowych. Koniec końców minął sierpień, wrzesień, październik, promocje szkolne, skończyły się kołonotatniki i w grudniu gdy przyszedł czas robić prezenty okazało się, że zdobycie takiego kołonotatnika graniczy z cudem. Przeszukałam sklepy w realu i te wirtualne tez i co? I nie ma! Planu co do formy prezentu zmienić nie chciałam więc go trochę prze aranżowałam. W efekcie z początkowej koncepcji został tylko papier i fotka. Tak więc jest w poziomie, nie w pionie, wiązany, nie na spirali, ze sznureczkiem, nie z gumeczką i jest żeglarski - a, tak miało być. I oto efekt: